"Powrót malarstwa narodowego" - Gazeta Polska nr 42/1314 październik 2018
red. Jakub Augustyn Maciejewski
Zacznijmy od kobiet, zmysłowych, nagich, czasem zamyślonych, a czasem wyuzdanych. Kobieta u Kalety jest często femme fatale, zwiastuje jakiś zamęt, zmianę, ale i bez tego męskie oko może spocząć na cielesnych wdziękach. I tak w obrazie "Parys i Helena", jak często u twórcy, postacie są bohaterami współczesnymi, w dzisiejszych ubraniach, wczorajszych makijażach i niedawno przystrzyżonych włosach. To jedna z recept Kalety na malarstwo - jego zdaniem sztuka ma dialogować ze współczesnością, mocno, ostro, czasem kontrowersyjnie. Gdy dochodzi do tego konserwatywny światopogląd artysty, odkrywamy obrazy historyczne, patriotyczne z nutą magii i mitologii. Autor jednym tchem wymienia swoje duchowe inspiracje. - Od dziecka wychowałem się na Słowackim, Mickiewiczu, na malarstwie Matejki, Malczewskiego, Styki - chcę iść tą drogą - deklaruje.
Artysta nie potępia abstrakcji, sztuki awangardowej. - To jest tak, że pociąg sztuki musi jechać na lewej szynie i prawej szynie, tylko, że u nas lewa jest rozbuchana do wielkości nogi słonia, a druga jest wątła jak u Pinokia. Trzeba popracować nad tą prawą - mówi.